Cytat

,,Wygrana przyniesie zgubę, Przegrana wyzwoli...''

sobota, 21 maja 2016

Rozdział 1

3 komentarze:
 Szłam wśród uschłych drzew. Na początku próbowałam biec, jednak za szybko się męczyłam i próba wydostania stałaby się jeszcze trudniejsza. Zostawiłam Paule w bazie, nawet będąc zadowoloną z jej nieobecności. Mogłam wreszcie pobyć sama- w celi i wokół wszędzie roiło się od ludzi.

Tak może wydać się potworne, że zostawiłam ja w takim miejscu jak baza demonicznych, ale nie mogłam po nią wrócić. Jer obiecał, że ją wydostanie- teraz tylko musiałam wydostać się z tego przeklętego martwego lasu. Wycie alarmu dźwięczało mi w uszach. Na tym kawałku zieleni cisza była przerażająca. Pomyślałam o wszechogarniającym zapachu potu, bieganiny ludzi, wyciu alarmu. W głowie brzęczała mi słowa Jeremiego Uciekaj, ja ją uwolnię. Przystanęłam opatrzyć kostkę i coś zjeść. Jak mogłam pozwolić, aby to się tak potoczyło? Co zrobiłam? Wstałam i z bólem przeniosłam ciężar na zranioną nogę. Z trudem szłam. Myślami wróciłam do tego parnego, słonecznego dnia gdzie wszytko się zaczęło. Nie, to zaczęło się już wcześniej, gdy poznałam Paulę, ale przyspieszyło po odkryciu jej tajemnicy.
Byłam zwykłą gimnazjalistką- na tym roku kończyłam szkołę, był czerwiec. Egzaminy pozdawane, wyniki otrzymane, oceny... no jeszcze nie zapieczętowane, ale wiedziałam, ze i tak będę miała dobrą średnią. Miałam znajomych, nie byłam typem samotniczki, choć przyjaciół tez nie miałam. A Paula... Paula wszystkich w okół siebie odpychała. Kiedy jeszcze nie wiedziałam dlaczego wydawała mi się ona po prostu złośliwa i myślałam, że uważała się za najważniejszą na świecie.
Chodziła do mojej klasy, a i tak na połowie lekcji jej nie było. Znikała- jedni mówili, że wagaruje, drudzy, że jeśli nie ma z tego powodu problemów w szkole to przez jej zdrowie, a inni że ma rodzinę pijaków i to ona musi wszystko tam ogarniać. Połowa chłopców się w niej podkochiwała- uważając ją za tajemniczą i zbuntowaną, a druga połowa miała ją za szurniętą. Dziewczyna oczywiście starała się ze wszystkich sił znielubić do siebie wszystkich. Dla mnie była ona tajemnicą. Gdy próbowałam kiedyś do niej zagadać była dla mnie zła jakbym jej wyrządziła krzywdę. Z czasem stałam się taka jak większość dziewczyn w mojej klasie, które były złe na nią i zazdrosne o tą połowę chłopaków. Nie chciałam być delikwentem, więc byłam dla niej jak większość- zimna i obojętna. Nie znałam powodu jej zachowania i na pewno nie przypuszczałam, że już za miesiąc miałam z nią dzielić celę.
Z takim stosunkiem podchodziłam do niej trzy lata. Aż postanowiłam ją śledzić.
Gdy kończyłam lekcje, a Paula miała jeszcze matematykę, zauważyłam ją jak spiesząc się pakowała ciuchy z w-fu do plecaka. Wyglądała jakby coś się stało, jednak wiedziałam, że podejście do niej i zapytanie się nie było najlepszym pomysłem. Dziewczyna prawie wybiegła z szatni na w-f, więc postanowiłam pójść za nią. Znowu znikała z lekcji, a ja w końcu chciałam się dowiedzieć co jest tego powodem. Bo raczej mam prawo po tych cholernych trzech latach dowiedzieć się o co chodzi tej dziewczynie? Nie tylko w swoim imieniu, ale i wszystkich osób które olewała i obrażała i trzymała w tajemnicy. Zapięłam plecak, pożegnałam się i wyszłam z szatni. Dziewczyna szła kilka metrów przede mną, nerwowo zerkając na telefon. O Boże, a jeśli jej rodzina miała jakiś wypadek? Nie histeryzuj- skarciłam się. Nie pierwszy raz się tak zachowuje , a nieszczęścia nie da się mieć co trzy dni. Poszłam za nią starając się zwalczyć pokusę schowania się w klasie przy każdym jej spojrzeniu za siebie. Nie znała moich intencji, po prostu kręciłam się obok niej jak reszta gimnazjalistów w tym ciasnym szkolnym korytarzu. Gdy skierowałyśmy się ku bramie szkoły dotarło do mnie, że kompletnie nie mam pojęcia gdzie Paula mieszka. Nie była ona duszą towarzystwa, więc żaden z moich znajomych tam nie był, a co dopiero ja.
Z ulgą stwierdziłam, że idzie ona w kierunku przeciwnym do centrum miasta- czyli blisko mojego domu. Nie spodziewałam się, że mieszka tak blisko mnie. Mogło wyglądać, że po prostu wracam do domu, ale po kilkudziesięciu metrach dziewczyna skręciła w nieznaną mi uliczkę. Kurczę, pewnie musiała widzieć gdy wracałam do domu- wie gdzie mieszkam, a jeśli teraz za nią pójdę, nabierze podejrzeń.- myślałam na pełnych obrotach. Westchnęłam. Nie mogłabym po prostu podbiec do dziewczyny, zapytać co się stało i wspólnie pójść się powłóczyć? Wiedziałam z góry, że są to płonne nadzieje. Paula miałaby mi wyjaśnić co się stało? No chyba nie w tym życiu. Zniknęła za zakrętem, więc na razie mogłam przejść ścieżką. Kwiaty kwitły, wszystko pachniało w okół drzewa odcinające od zgiełku miasta, a za jednorodzinnymi domkami znajdowały się pola. Tak wyglądało moje osiedle i jak się okazało również Pauli, latem. Moje miasto nie jest za wielkie- ledwo 20 tyś mieszkańców, jednak w tej części można było poczuć się jak na wsi.
Kto by się spodziewał, że będę za tym tak tęsknić? Ledwo miesiąc mnie nie było, a już potrafię z rozmarzeniem wspominać tę okolicę. Wrócisz tam Dominika, wrócisz. A na razie skup się na wydostaniu z tego ,,lasu''. - choć myślami byłam daleko znowu wróciłam do tej martwej, wypalonej ziemi. Demoniczni spalili las i choć w mediach stwierdzono, że to przez piorun, który uderzył w drzewo i podpalił je, ja wiedziałam jak i inni Zbawienni, że to robota demonicznych. Musieli odgonić myśliwych, pasjonatów przyrody, turystów, drwali, aby nikt nie odnalazł ich bazy, w której planują ataki i ukrywają więźniów, często Zbawiennych i ludzi, którzy specjalnie lub przypadkiem ich zobaczyli gdy używali mocy, odkryli bazę lub ich sekret. I ja byłam tam więziona, aż do dzisiaj.
Idąc zobaczyłam nagle wielką masę wypalonej ściółki, konarów, a nawet pni zwalonych drzew. Całość wyglądała jak jedno wielkie, martwe serce tego lasu. Na ten widok ciarki mnie przeszły. Odwróciłam się i poczułam, że ktoś mnie obserwuje. Pobiegłam, ale po kilkudziesięciu metrach po prostu padłam- na rannej nodze z trudem chodziłam, a co dopiero biegałam. Odwala mi- pomyślałam- pewnie to był jakiś ptak, a ja wpadłam w panikę.
Gdy szłam ścieżką za Paulą byłam całkowicie beztroska, jak prawie przez całe moje dotychczasowe, życie. Nie wiedziałam, że Demoniczni od lat mnie obserwowali z ukrycia.
Ścieżka wychodziła na ulicę, na szczęście jednokierunkową, bez odgałęzień, tylko skręcająca w lewo, a Pauli nigdzie nie było widać. Starając się cicho stąpać (co pewnie musiało wyglądać komicznie) weszłam na ulicę, mając jednocześnie nadzieję, że straciłam ją z oczu i prawdopodobnie weszła do jednego z domków, oraz że skręciła, gdzie będę mogła zobaczyć w jakim kierunku. Już prawie weszłam w uliczkę gdy zauważyłam Paulę wchodzącą do domu na samym końcu ulicy. Teraz znałam przynajmniej jej adres- Letnia 7.
Dom wyglądał na zadbany z majestatycznym ogrodem. Choć przypuszczenia jej znajomych twierdziły, że mieszka ona w strasznej dziurze i nie ma jak płacić za rachunki- wyglądał całkiem normalnie, a nawet mógł mieć lepsze standardy niż większość osób z naszej klasy. Gdy po kilku minutach upewniłam się, że dziewczyna nie postanowiła znowu wyjść na dwór, spokojnie weszłam na ulicę i przyjrzałam się jej posiadłości. Musiałam dowiedzieć się co ona robi gdy znika z lekcji. Zauważyłam, że w okolicy nie ma żadnych kamer, jednak nie świadczyło to, że gdzieś nie są ukryte. Coś się poruszyło za jednym z okien- ktoś zasłonił zasłony. Dałabym głowę, że była to Paula. Usiadłam na ławce kilka metrów obok jej furtki nie wiedząc co robić. Wyjęłam telefon i zaczęłam się nim bawić. Przypadkiem włączyłam aparat i wpadłam na pomysł. Udając, że robię sobie zdjęcie, skierowałam obiektyw na zasłonięte okno. Okazało się po znacznym przybliżeniu, że firana nie zasłoniła wszystkiego i mogłam ujrzeć fragment jej pokoju. Wyglądał jak każdy pokój nastolatki- z mojego punktu widzenia dało się zobaczyć tylko łóżko, biurko, tablicę na zdjęcia i nawet gdzieniegdzie plakaty wycięte z magazynów (nigdy nie spodziewałam się tego po niej). Jednak pewna rzecz odstawała od reszty- na środku pokoju był wyrysowany kredą na panelach, pentagram. Nie wiedziałam jak wygląda jakiś rytuał przywołania demona, ale wszystko na to wskazywało. Choć o wiele podejrzewałam Paulę nigdy o to, że jest satanistką.
Coś błysnęło za oknem, i w pokoju pojawiła się jakaś postać. Nigdy nie wierzyłam w takie nadprzyrodzone istoty, jednak w tamtym momencie tak się przeraziłam, że dziewczyna naprawdę przywołała jakiegoś diabła, że opuściłam telefon i pobiegłam do furtki by nacisnąć klika razy dzwonek.
Chrzanić to, że zamierzałam ją śledzić oraz to, że Paula mnie nie lubiła i jej odpowiedź nie będzie należała do najmilszych. Po piątym, przeciągłym naciśnięciu dzwonka, drzwi się otworzyły i stanęła w nich Paula. Blada jak ściana. Popatrzyła się na mnie, zaskoczona i zmieszana. Pierwszy raz widziałam ją w takim stanie, zupełnie jakby zdjęła swoją codzienną maskę jędzy
-Hej. Eee... co tu robisz?- zapytała
Oprzytomniałam sobie, że nie mogę powiedzieć jej wprost, że ją śledziłam i widziałam jej... magię? Czary, iluzję?
-Hej, pamiętasz jak w poniedziałek nie było mnie w szkole?- pokręciła głową. Oczywiście, bo po co ona zaprzątałaby sobie tym głowę?- To... chciałam się ciebie zapytać o lekcje. - Powiedziałam przeciągając wszystkie słowa, starając się na poczekaniu wymyślić jakieś wiarygodne kłamstwo.
-Poczekaj chwilę, już ci daję- powiedziała po czym poszła gdzieś w głąb swojego domu. Nie było z niego słychać najmniejszego dźwięku, oprócz skrzypienia desek pod ciężarem dziewczyny. Najwyraźniej nikogo oprócz niej tam nie było. Czy tak było codziennie? Mieszkała ona sama? Raczej nie, bo jej rodzice często przychodzili do nas na lekcje wychowawcze- na pewno, aby usprawiedliwić jej nieobecności. Czy ona zawsze, gdy uciekała z lekcji przywoływała demony? Była to mocno szalona koncepcja i gdyby powiedział to któryś z moich szkolnych kolegów, po prostu wyśmiałabym go, ale kiedy zobaczyłam to na własne oczy... Nie wiedziałam już co myśleć.
Po chwili wróciła z małą karteczką samoprzylepną, którą mi wręczyła.
-Masz tam wszystkie zadane ćwiczenia i tematy które pisaliśmy.- powiedziała obojętnie, jednak było widać, że jest bardzo spięta.
-Dzięki wielkie.- uśmiechnęłam się i już miałam odejść, gdy nagle dodałam- Wszystko ok, Paula?
Zamarła w pół ruchu i wymamrotała, że tak i szybko wróciła do domu bez pożegnania.
W tamtym momencie zaczęłam się bać. Nie wiedziałam czy o nią czy jej.
Odeszłam od jej domu starając się, aby nie wyglądało, że od niego wprost uciekam. Dominika co ci strzeliło do głowy, by ją śledzić? Każdy ma jakąś prywatność i Paula też miała prawo do jej... obrzędów.- myśli w mojej głowie strasznie się kotłowały z wydarzeń w ciągu dziesięciu minut.
Teraz też nie wiem jak wytłumaczyć to, że nagle postanowiłam ją śledzić. Może byłam na nią zła za te wszystkie lata olewania, a może było to przeznaczenie? Nie wiem, ale to wydarzenie na zawsze zmieniło moją przyszłość.
Przez kilka następnych dni starałam się jej unikać, co nie było takie trudne, zważywszy na jej osobowość, jednak każde jej pojawienie się na korytarzu, czy w klasie, przyprawiało mnie o lęki, że dziewczyna może mnie o coś oskarżyć. Co jeśli była psychicznie chora i postanowiła zostać satanistką, a przez to co widziałam może mnie o coś obwiniać? Nie wiadomo co takim ludziom może przyjść do głowy... Kilka dni od tamtego zdarzenia, gdy wychodziliśmy z klasy po biologii, Paula do mnie podeszła. Na dźwięk jej głosu, aż podskoczyłam.
-Hej... Słuchaj Dominika, musimy pogadać. 
Okropnie się przestraszyłam, że jeszcze mnie o coś obwini, jednak jej ton wskazywał na skruchę. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Dziewczyna podenerwowana, poważna czekała na moją odpowiedź. 

-Tak, jasne... A gdzie, kiedy? 
Może u mnie po szkole? Ostatnio tam jakoś trafiłaś więc teraz pewnie też dasz radę.- powiedziała niepewnie po czym odeszła bez słowa. Było to bardzo w jej stylu.
Zastanawiałam się czemu nie mogłam po prostu z nią wrócić, jednak rozwiązanie przyszło do mnie lekcję później, kiedy okazało się, że znowu nie ma jej w szkole. Nie wiedziałam na co się godzę idąc do niej, jednak coś, nie wiedziałam zbytnio co, może ciekawość, kazało mi do niej pójść i dowiedzieć się czegoś o tej skrytej dziewczynie.  
Lekcje minęły mi normalnie, aż nazbyt z porównaniu z wieścią jaką miałam się dowiedzieć. Idąc drogą, którą szłam kilka dni wcześniej dotarłam do domu Pauli. Otworzyła mi drzwi kobieta w średnim wieku, całkiem niepodobna do Pauli. 
-Witaj! Już wołam Paulę. Chciałabyś coś do picia, jedzenia? - mówiła z lekkim akcentem. Włoskim? Hiszpańskim? 
Odmówiłam po czym usłyszałam przeraźliwy krzyk mający sprowadzić dziewczynę na dół. W odpowiedzi Paula odkrzyknęła:
-Idę mamo!- jak się spodziewałam była to rodzina dziewczyny.
Na schodach rozległo się tupanie i po chwili ujrzałam Paulę.
-Choć na górę. - powiedziała i nie patrząc czy za nią idę, zaczęła wspinać się po schodach.
Pokój był dokładnie taki jak zapamiętałam, z wyjątkiem południowej ściany, której wtedy nie udało mi się zobaczyć. Było tam strasznie czysto, a jak dla mnie- osoby, która woli artystyczny nieład, był to powód do podziwu. Usiadłyśmy na kanapie i od razu, bez większych skrupułów dziewczyna powiedziała: 
-Dobra...- powiedziała to jakby coś trudno jej przechodziło przez gardło- co naprawdę wiesz?
-Ale o co ci chodzi? Nie rozumiem cię. 
-Dobrze wiesz. Ostatnio jak do mnie przyszłaś zobaczyłaś przywołanie. 
Zorientowałam się, że udawanie głupiej nic nie wskóra więc po chwili oznajmiłam poważnie:
-Jesteś satanistką. 
Ku mojemu zdumieniu dziewczyna zaczęła się śmiać. Zaczęła się trząść ze śmiechu, z trudem próbując coś powiedzieć. Pierwszy raz widziałam ją w takim stanie. Taką pogodną i... normalną, nie roztaczającą wokół siebie aury niechęci. 
-Mogłam się tego spodziewać, jednak usłyszenie, że ty naprawdę w to uwierzyłaś, rozbraja mnie. - Tyle zdołała wykrztusić, powoli się uspokajając, a mnie zostawiając z coraz większym natłokiem pytań. 
-No to co wtedy robiłaś?- zapytałam w końcu, oskarżycielskim tonem
-Hmm...- Zaczęła się zastanawiać, drapiąc się po brodzie.- Nie wiem jak ci wszystko wyjaśnić od początku. Może zacznijmy od samych początków. Jestem Paula Casella, w tej miejscowości mieszkam od czterech lat.
Spojrzałam na nią pytająco, na co w odpowiedzi ona wyjaśniła:
-Raczej wcześniej nie miałyśmy okazji,  do bliższego poznania więc próbuję cię wprowadzić, abyś zrozumiała dobrze co oznaczało przywołanie .- Zamyśliła się, po czym kontynuowała opowieść.- Do jedenastego roku życia, żyłam jak każde dziecko, jednak okazało się, że pochodzenie moich rodziców jest mroczne... Otóż musisz wiedzieć, że w moich żyłach, jak się okazuje i twoich oraz setek innych ludzi jest... krew demonów.
Trochę mnie to zszokowało jednak, nie z powodu, że jej uwierzyłam, a dlatego, że zaczęłam się zastanawiać co ta dziewczyna brała. Jednak nie przeszkadzałam jej w opowieści, chciałam wysłuchać do końca, po czym ewentualnie uciec lub życzliwie wyjść.
-Tak, jasne... Pewnie teraz pomyślisz, że mi coś odwaliło, jednak postaraj się mnie zrozumieć. Umiesz to sobie wyobrazić? - powiedziała skrępowana.
-Nie Paula. Słuchaj ja już chyba muszę iść...- powiedziałam to po czym, wstałam kierując się do drzwi, ale ona złapała mnie za rękę. 
-Poczekaj, tylko ci coś pokażę. Ok? Jeśli wtedy mi nie uwierzysz możesz odejść. 
Przytaknęłam zaczynając się obawiać co będę musiała zobaczyć. 
Paula przesunęła dywan, wzięła do ręki kredę i zaczęła kreślić na podłodze jakieś wzory. Myślałam na początku, że to pentagram jednak, gdy skończyła wzory ułożyły się w całość... ukazując mi lilie. Kojarzyły mi się ze złotym medalikiem, który zawsze nosiła moja mama, aż do czasu gdy przekazała go mojej siostrze. 
-Tłumacząc, nazywa się to obraz przeszłości. Każdy podobno widzi w nim coś innego. -Wytłumaczyła mi. 
-Jak to, nie widzisz lilii? 
-Nie, ja widzę ryby.- odparła od razu. Prawie się śmiałam, widząc że ona wierzy w takie brednie i mnie okłamuje. Czy ona chciała mnie wciągnąć do jakiejś sekty?
-Dotknij środka obrazu, a zobaczysz.- powiedziała. Bałam się, co ona może mi zrobić, ale wykonałam polecenie. Natychmiast przed oczami pojawiły mi się jak żywe obrazy: Jakaś kobieta, ubrana jak w średniowieczu, przekazująca jakiejś dziewczynie, zapewnie córce, medalik- dokładnie taki sam jaki ma moja siostra. Następie zobaczyłam tą dziewczynę, starszą, walczącą w lesie, z ciemnymi istotami. Pózniej przez oczy przewinęły mi się obrazy podobne do pierwszego- przekazywanie medaliku, po czym ujrzałam okropną scenę- dziewczyna mniej więcej w moim wieku, nawet podobna do mnie, walczyła na polanie w  śniegu. Był to zapewne IX wiek. Broniła się bezskutecznie, było widać, że przegrywa. Wokół leżały ciała jej martwych  jej (jak myślę) towarzyszów. Ten obraz zapamiętam do końca życia. Wszystko wyglądało jakbym tam naprawdę była... Śnieg padający na moje włosy, czerwień jaskrawiąca się z ofiar poległych na polanie. Walczyli oni na miecze, jednak przeciwnicy, nie wyglądali na ludzi. Nie zupełnie, bo byli jakby dziksi, mroczniejsi. Dziewczyna sprawnie się broniła, jednak przewaga liczebna była miażdżąca. Podszedł do niej nagle z tyłu przeciwnik. Krzyczałam do niej, jednak ani ona, ani jej przeciwnicy nie zwracali na mnie uwagi. Człowiek, czy raczej ,,istota’’ czająca się z tyłu przeszyła jej ciało mieczem. Dziewczyna upadła tuż obok mnie z zamglonym wzrokiem. Ostatnie co zrobiła to ściśnięcie wisiorka i wyszeptanie kilku słów. Zaczęłam ryczeć. Nie chciałam już nic więcej zobaczyć. Ta makabryczna scena... To co stało się z tą dziewczyną. Czemu oni walczyli? Jakoś wydała ona mi się podobna do mnie, jakbym nawiązała z nią więź. Patrząc na jej śmierć poczułam się jakbym utraciła cząstkę siebie. Upadłam na kolana, widząc wszystko przez łzy. Gdy podniosłam głowę, znajdowałam się znowu w pokoju Pauli. 
-Co ty mi podałaś?- zaczęłam wrzeszczeć na nią- Co się stało z tą dziewczyną? Czemu ona miała wisiorek mojej siostry? 
-Cii... Powiedziała, po czym zrobiła coś czego nigdy po niej bym się nie spodziewała- przytuliła mnie. 
Gdybym nie trzęsła się ze smutku, paniki i złości pewnie bym ją odepchnęła. Jednak w tym stanie Paula mi na szczęście pomogła. 
-Nie wiedziałam, że twój ród ma tak straszną historię. Przepraszam, mogłam ci pokazać to kiedy będziesz bardziej przygotowana.- zaczęła się tłumaczyć.- Ten znak miał pokazywać osobie przeszłość jej rodu, jeśli miała w sobie krew demonów. Najwyraźniej twój miał trudną przeszłość. 
-Ale czemu zabito tą dziewczynę?-zapytałam roztrzęsiona.
-Nie widziałam tego co ty. Opowiedz mi o tym.
Powoli się uspokajając i ignorując rozdzierający ból w sercu opowiedziałam jej to co widziałam. 
-Boże Dominika... Współczuję, że musiałaś to widzieć.- powiedziała ze współczuciem.- Te mroczne istoty, które opisałaś to Demoniczni. Musisz wiedzieć, że osoby wywodzące się od demonów, w pewnym czasie, wcześniej lub później, muszą przejść próbę, po której może w nich ujawnić się rdzenna, mroczna forma przemieniając ich w demonicznych. Osoby nie mogące normalnie rozumować, chcące tylko siać spustoszenie wokół Zbawiennych i w ogóle ludzi. To ile jest dobra i zła w człowieku może przeważyć o jego przemianie. Jeśli ma się silną wolę i pokłady dobroci, można spróbować podczas próby zwalczyć złą naturę i stać się zbawiennym. Niestety ich rola jest żmudniejsza- muszą sprzątać cały bałagan po demonicznych. Tak jak w twojej wizji. Taka też ma być moja rola, jednak że ty potrzebujesz wprowadzenia, chwilowo nie jest to moim priorytetem.
Popatrzyłam się na nią ze zdziwieniem. 
-No tak... Moja próba już się odbyła. Pewnie nie możesz uwierzyć, że ja Paula Obojętna, Zimna, czy Buntowniczka mogłam stać się zbawienną.- westchnęła- Powód mojej... mojego zachowania był prosty. Gdybym z kimś się zadawała bliżej, odkryłby mój sekret. Po za tym te wszystkie wymknięcia ze szkoły, były spowodowane obowiązkiem przywołania
-A  ten raz przed matematyką się nie liczył...-dodała ciszej. 
Choć po głowie chodziło mi mnóstwo pytań zdołałam wydukać w tamtej chwili tylko jedno:
-Ale czemu ty... wy robicie z tego taką tajemnicę? 
-Bo pomyśl, gdyby ktoś się dowiedział o tym pewnie zamknąłby by nas w psychiatryku, a jeśli już by nam uwierzył najpewniej w więzieniu. 
Pokiwałam głową ledwo rozumiejąc. 
-A co miał do tego medalik? 
-Pewnie jakaś ważna pamiątka rodzinna. -odparła
-No więc dobrze, ale czemu postanowiłaś mi to powiedzieć? Jakim cudem mogę mieć takich przodków? 
Na myśl, że moim prapradziadkiem mógł być jakiś okrutny demon przeszły mnie ciarki. 
-Nie, nie masz ich jako przodków. Masz część ich mocy w genach. To coś innego. Nie wiadomo skąd ją wziął pierwszy zbawienny lub demoniczny,  jednak pogłoski o nas sięgają do 2000 lat wstecz. 
Na wieść o tym ulżyło mi strasznie, jednak dalej przerażała mnie myśl, że mam w sobie część takiej okropnej istoty. 
Paula jakby znając moje myśli powiedziała:
-Wiem, że to może być dla ciebie trudne, zważywszy na to jak opisywane są demony. Jednak to nie znaczy, że ty musisz być taka. Jeśli uda ci się przejść próbę, w co nie wątpię, bo obserwowałam cię i naprawdę jesteś dobrą osobą. A poza tym istnieją też dobre demony! Tak jak np. ten, który przekazał mi, że mam cię wprowadzić.- Paula mówiła wszystko z takim entuzjazmem jakby się okazało, że mamy wspólnych wujków czy dziadków. 
Dla mnie sprawa była poważna. Szczególnie, że bałam się, że naprawdę nie zdam próby. Niby jestem taką dobrą osobą, ale ja bym na moim miejscu znalazła o wiele więcej dobrotliwszych osób. Napewno nie jestem taka święta jak się jej wydawało. 
W ogóle kiedy zaczęłam w to wierzyć? Przed zobaczeniem wizji, jak to nazwała Paula nie wierzyłam w ani jedno jej słowo, a po niej wszystko przyjęłam. Czy mogła ona rozpylić jakieś halucogenne zioła czy grzyby? 
Musiałam to przemyśleć i pobyć jak najdalej od tej pokręconej dziewczyny. Musiałam znaleźć się na zewnątrz i uwierzyć, że  na powrót, że ta cała demoniczność jest tylko wymysłem tej chorej..,. satanistki? Nie wiedziałam nawet o co jej chodziło i czy czasem nie była antysatanistką... Wszystko zaczęło mi się już mieszać. 
-Dobra Paula, dla mnie jak na jeden dzień to chyba za dużo. Będę już iść.- powiedziałam po czym zerwałam się z kanapy. 
Tym razem nie próbowała mnie zatrzymać. Wychodząc szybko z domu nie udało mi się niestety usłyszeć jak dziewczyna krzyczy do mnie:
-Uważaj! Często demoniczni, próbują złapać jeszcze nie przeszłych próby!

Na nieszczęście musiałam się o tym przekonać kilka dni później.
© Agata | WS
x x x x x x x.